- Nic. Jestem nikim – oznajmiam cicho.
- Co takiego? – Ponownie zauważam, że moja odpowiedź
go dziwi.
- Wiem, że jestem ciężarem. A teraz zabij mnie. Mam to
gdzieś jak to zrobisz. Jednak puść wolno Victora – czuję w moim głosie pewność
siebie, której tak często mi brakuje.
Nie odpowiada,
lecz uważnie lustruje mnie wzrokiem.
- Chcesz nóż, żeby mnie torturować? – pytam i
podaje mu jeden z mych narzędzi.
Bierze go do
ręki, jednakże nie opuszcza na niego wzroku.
- Nie mogę cię przejrzeć – mówi, mrużąc oczy.
- Nie rozumiem..
- Ja również nie rozumiem. Kim jesteś? Czy to możliwe,
że człowiekiem? Dotąd nie spotkałem żadnej osoby, która by się tak zachowywała.
Kim jesteś? – ponawia pytanie.
- Nikim. Już mówiłam.
Milczy. Ja
również.
Zaciskam dłonie
na naszyjniku i głaszczę opuszkami palców wygrawerowanego wilczka. Zamykam oczy
i wyobrażam sobie niebo w moim dystrykcie. Jest bardzo jasne, na horyzoncie nie
ma ani jednej chmurki. Zboże odbija słoneczne promienie i delikatnie faluje na
wietrze. Uspokajam się. Wspomnienie daje mi ukojenie.
Gdy z powrotem
patrzę na Torrance’a, zauważam, że ten nadal nie oderwał ode mnie wzroku, ale
również ani o milimetr się nie poruszył.
- Dobrze. Więc decyduj się. Zabijasz mnie czy nie?
- Nie zależy ci, prawda? Nie chcesz wygrać.
- Nie mogę.
- Dlaczego?
- Czyż to nie oczywiste? To mój brat musi wrócić do
domu.
Przez moment
jego twarz wykrzywia się w grymasie pełnym bólu. Ledwo to zauważam, bo uczucie
znika w przeciągu sekundy. Ponownie przyjmuje maskę obojętności i gniewu. A
może tylko mi się wydaje? Może po prostu chciałabym, żeby tak było?
- Głupie i nierealne marzenie.
- Czemu?
- Poza Tobą i Victorem pozostało jedenaścioro
przeciwników do wybicia. Jak to sobie wyobrażasz? Już jesteś ranna, jak przeżyjesz
następne starcie? – Czuję kolejne bolesne ukłucie w sercu. – Już wiem. Myślisz,
że my cię obronimy? Możesz o tym tylko pomarzyć. Nie zamierzam chronić niczyjej
dupy, poza moją i tej idiotki Serafiny.
- Kochasz ją – szepczę.
- Co takiego? – warczy w moją stronę.
- Kim ona jest dla ciebie?
- Co cię to obchodzi?! Jest tylko zwykłą sojuszniczką.
Durną dziewczyną z tego samego dystryktu – oznajmia poirytowany.
Milczę i
zastanawiam się, dlaczego kłamie. Wiem, że zależy mu na niej. Serafina jest
kimś dla niego… Może przyjaciółką? Może czymś więcej..
Wpatruję się w
niebo areny i nie dostrzegam nic, co przykułoby moją uwagę. Powieki powoli
zaczynają opadać na oczy. Walczę ze snem.
- Wiem, że mnie nienawidzisz – mówię, nie patrząc na
chłopca. – Jednak mam do ciebie prośbę.
Nie odpowiada,
lecz przyjmuję to jako zgodę.
- Może zagrajmy w pytania? – kontynuuję - Pytajmy
siebie nawzajem? Wiem, że to głupie, ale muszę się czymś zająć, bo zaraz zasnę.
Noc to bardzo
dziwna pora dnia. Sprawia, że jesteśmy odważniejsi i mówimy rzeczy, których
nigdy nie powiedzielibyśmy na głos w świetle poranka.
- To żałosne – stwierdza. – Ale masz rację. Jeśli
zaraz czegoś nie zrobię to ja również znowu pójdę spać.
- Ulubiony kolor? – Zaczynam z najprostszym pytaniem,
jakie przychodzi mi do głowy.
- Niebieski. Za czym tęsknisz najbardziej? – szepcze,
zerkając w moją stronę spod czarnej grzywki.
- Za moją przyjaciółką... – Twarz Laoise pojawia mi
się przed oczyma. Na jedną chwilę pozwalam sobie na słabość. Łzy napływają mi
do oczu, lecz w ułamku sekundy się ich pozbywam. – Od jak dawna strzelasz z
łuku? Jesteś świetny, tak przy okazji – otwieram szeroko oczy, nie wierzę, że
to powiedziałam.
Mruży powieki.
- Dzięki. Chyba... – Zastanawia się przez jakiś czas.
– Chyba od 10 roku życia. Moja ciotka sprezentowała mi łuk i tak to się w sumie
zaczęło..
- Czego najbardziej się boisz? – Pytanie samo wypływa
mi z ust.
- Myślałem, że pytamy się nawzajem – znów zauważam
smutek na jego twarzy.
Czego się
boisz, Torrance? Proszę.. Powiedz mi.
Już nic nie
mówi. Ja również milczę.
Wsłuchujemy się
w wiatr. Zimno zaczyna mi doskwierać coraz bardziej. Widzę, że chłopak również
trzęsie się z zimna. Noc jest długa. Noc oraz milczenie.
Ciemność oraz
obecność Torrance’a sprawia, że przed oczyma pojawia mi się jego twarz.
Czarne, krótkie
włosy. Biała skóra. Czarne oczy.
Czuję jego imię
na mych ustach.
Sierra…
To pierwszy
raz, kiedy myślę o nim na arenie. Pierwszy raz od naszego ostatniego spotkania,
czuję ucisk w sercu. Czy naprawdę go kocham? Czy za nim tęsknię?
Przecież ledwo
go znam..
Jednak
chciałabym go ujrzeć. Chciałabym go przytulić i usłyszeć, że już wszystko w
porządku.
Chciałabym poczuć
dotyk jego dłoni na mym nadgarstku.
____________________________________________Szkoda, że zauważyłam to dopiero teraz, ale na stronie głównej internetowy-spis.blogspot.com znajduje się ankieta na blog marca. Wiem, że i tak nie miałam szans, ale jakby ktoś chciał, to zostały jeszcze 4 dni głosowania.. Pozdrawiam serdecznie.
Wspaniały, poruszający, niezwykły <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie rozegrałaś tą ich rozmowę, zastanawiałam się, co powie Torrance, że powie czego się boi, a on milczał, czuje mały niedosyt :)
Prawda jest taka, że jeszcze go nie rozgryzłam, z jednaj strony chciałabym, żeby umarł, a z drugiej gdyby pocałował Lyall skakałabym z radości.
Jak możesz mi to robić kreujesz taki postaci, a potem oni wszyscy umrą, straszne...
Co do Sierry to już wspominałam, że ja nie czuje tej ich miłości, nie rozumiem tego, co ich łączy :P
Z chęcią zagłosuje na Ciebie w tym głosowaniu :D
Pozdrawiam <33
Kocham :****
ps. dużo weny :D
No nareszcie!Świetny,genialny rozdział,na prawdę! Bardzo podobała mi się rozmowa Torrance z Lyall :D A końcówka..po prostu cudo *_* Super by było gdyby Lyall kiedyś była ze Sierrą <33 Wydaje mi się,że Torrance kocha Serafine,ale nie chce się do tego przyznać..może nawet przed samym sobą...no dobra to ja pozdrawiam i czekam na następny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńPS Oczywiście,że zagłosuje na twojego bloga ;D
Świetny pomysł na rozmowę Lyall z Torrance... I to że Lyall tęskni za Sierrą... mmm... ~.~
OdpowiedzUsuńRozdział ogólnie fajnie opisany tylko krótki, ale cieszę się z tego co jest bo wiem jak trudno jest ciągle pisać długie rozdziały... Ale nie liczy się długość ale jakość :) A co do tego, że wpis jest genialny to nie ma wątpilwości :D
Pozdrowionka od Soundless :*
P.S. Głos oddany :*