czwartek, 9 stycznia 2014

Seven

Wkrótce opuszczam pokój Victora i udaję się do jadalni. To całe myślenie, jak przekazywać wiadomość, aby nikt się nie połapał, jest cholernie trudne! Zgłodniałam.
Wchodzę do pomieszczenia i idę wprost do stołu. Ze smutkiem stwierdzam, że jest pusty. Zwieszam ramiona i siadam na krześle zrezygnowana. Myślałam, że jest pełny od rana do wieczora!
- Czyżby moja mała buntowniczka zgłodniała? – Odwracam się gwałtownie, gdyż głos dochodzi dokładnie zza moich pleców.
Źle jednak oceniam sytuację. O mało nie stykam się z granatowo-czarnowłosym chłopcem nosem. Krzyk niemal wyrywa mi się z krtani. Nie zachowuj się jak dziewczyna, Rain – karcę siebie w myślach. Odskakuję i spadam z krzesła na podłogę. Świetnie! Co za upokorzenie.
- Dobra, następnym razem zapamiętam, aby nie zachodzić cię od tyłu – Sierra śmieje się i podaje mi rękę.
Ku jego widocznym zaskoczeniu, ignoruję ją i podnoszę się sama. Odwracam się plecami do chłopaka, unoszę dumnie głowę, ale niestety nie zauważam małej pufy przed nogami i ponownie się przewracam.
- Niech to szlag – warczę gniewnie, czerwieniąc się z wściekłości.
Pogratulować wspaniałej koordynacji ruchowej.
Odwracam się na plecy, podnoszę do pozycji siedzącej i obejmuję kolana rękoma.
- Tu mi jest całkiem wygodnie – oznajmiam i chowam twarz we włosach.
Słyszę jego śmiech i wzbudza on moją irytację. Jest zbyt słodki, zbyt intrygujący. Pfff. Mam ochotę uderzyć siebie w twarz, ale w ostatniej chwili powstrzymuję się od tej głupoty. O Boże, co wtedy by o mnie pomyślał?
- Hmmm.. Jeśli chcesz coś zjeść, po porostu zadzwoń do obsługi i złóż zamówienie – nadal słyszę rozbawienie w jego głosie.
- Dziękuję, ale nie jestem już głodna – odpowiadam wyniośle. Byłabym może nawet dumna z tej wypowiedzi, bo wyszło całkiem przekonywująco. Niestety w tym samym momencie burczy mi w brzuchu tak głośno, że mogłabym obudzić tym umarlaka. Spoglądam na Sierrę, który nie może powstrzymać się od kolejnego parsknięcia.
- Jeśli masz zamiar się ze mnie śmiać, to może wyjdę?! – krzyczę.
- Ależ nie. Zostań – mówi śmiertelnie poważnym tonem.
Uśmiecham się. Jest świetnym aktorem.
Wstaję z podłogi i ruszam do urządzenia, które znajduje się przy drzwiach. Ani trochę nie przypomina telefonu, ale chyba o to chodzi.
- To coś? – pytam, marszcząc brwi.
Sierra kiwa głową, susząc zęby w zniewalającym uśmiechu. Z chęcią założyłabym mu worek jutowy na głowę.
Klikam jakiś guzik i odskakuję przestraszona, gdy słyszę głos:
- Tak słucham, w czym mogę pomóc? – Zerkam na Sierrę, który prawie turla się po podłodze, zobaczywszy moją przerażoną minę.
- Chciałabym zamówić coś do jedzenia… - mówię niepewnie.
- Co dokładnie? Przysłać pani kartę z daniami?
- Eee… - w mojej głowie panuje pustka, nie potrafię przypomnieć sobie, ani jednej potrawy. – Tak, poproszę.
Potem następuje cisza i pojawia się młody chłopak, który wręcza mi menu.
- Ciekawe czy ty byłbyś tak obeznany w technice, gdybyś żył w kraju, w którym niektórzy nie mają nawet wanny – rzucam gniewnie, siadając przy stole obok niego.
- Nie miałaś wanny? – pyta dziwnym głosem.
- Powiedzmy, że to była wanna… - odpowiadam ze wstrętem, myśląc o dużej misce, która ostatnimi czasy zaczęła przeciekać.
Czuję na sobie jego wzrok, ale nic nie mówię.
- Bardzo mi przykro – słyszę.
- Wiesz, że to najgorsze, co można powiedzieć, prawda? – Odwracam się i zatrzymuję na nim wzrok. – Zwłaszcza, gdy kogoś stracisz i słyszysz: Przykro mi, że umarł. Przykro mi, że odeszła. Głupota – wzbiera we mnie płacz, jednak powstrzymuję się. Nie pozwolę kolejny raz na okazanie słabości. Zastanawiam się, dlaczego w ogóle to mówię.
Laoise. Przez chwilę widzę jej twarz, ale to tylko sekunda.
- Straciłaś kiedyś kogoś, Lyall? – Pierwszy raz używa mojego imienia.
- A co z tobą? – pytam. – O mnie wiesz już tyle, ja o tobie praktycznie nic. Straciłeś kiedyś kogoś, Sierra? – Ponawiam pytanie. Dziwnie się czuję, mówiąc do niego po imieniu.
- Matkę – odpowiada. – Zginęła, gdyż była wrogiem Kapitolu. Teraz odkupuje jej grzechy.
Nie wiem, co odpowiedzieć. Wpatruję się w jego twarz. Jest zupełnie pozbawiona emocji, bezbarwna. Przez chwilę się waham, ale w końcu sięgam po jego dłoń i ściskam przyjaźnie.
Wtedy przypominam sobie o obecności młodego chłopca. Nic nie mówi i, gdy patrzę na jego twarz, widzę jak dziwnie przełyka ślinę. Awoksa. On również musiał się dopuścić zdrady, on również był wrogiem Kapitolu. Spoglądam na jego brązowe włosy i mam ochotę mu podziękować, wesprzeć go. Przypomina mi się Saima z pociągu i czuję ukłucie tęsknoty w moim sercu. Wracam do rzeczywistości, patrzę w kartę dań.
- Och.. Przepraszam, że tak długo musiałeś czekać. – Zwracam się do niego. – Poproszę… pierogi z grzybami i kapustą oraz bułkę… I może miętową herbatę. Jeszcze raz przepraszam.
Kiwa głową i znika mi z oczu.
- Jesteś nowy wśród stylistów? – pytam. – Jeszcze nigdy Cię nie widziałam.
- W sumie to… poprzedni stylista nie sprawował się zbyt dobrze, został wyrzucony dwa lata temu. Od tamtej pory to ja projektuję stroje dla dziewiątki. Musiałaś mnie zauważyć.
- Nie… Nie sądzę. Nie wiem. Pewnie nieuważnie oglądałam – odpowiadam bezwiednie.
Zaczynam stukać nerwowo o blat stołu. Wkrótce zjawia się parujące danie. Wcinam szybko pierogi i przygryzam bułkę. Gdy kończę, sięgam po herbatę i unoszę dłonie nad kubek, aby para, choć odrobinę ogrzała moje skostniałe palce.
- Ile masz lat? – pytam. - Wyglądasz bardzo młodo. I musisz być dobry skoro osiągnąłeś taki sukces w tym wieku – mówię, po chwili zastanowienia.
- Mam 25 lat – odpowiada. – No cóż.. Nie przekonałem cię dzisiejszym strojem, co do mojej wielkości? – Stawia pytanie, śmiejąc się jednocześnie. – Myślałem, że ci się podobało.
- Ależ oczywiście, Sierra. – Słychać  w mym tonie prześmiewczą nutę. – Jesteś wspaniały, cudowny, idealny! – Oznajmiam sarkastycznie i uśmiecham się zadziornie. – Ale tak na serio, to naprawdę doceniam, że również lubisz czarny kolor. Nie przeżyłabym, gdybym miała wystąpić w jakimś różowym obrzydlistwie.
- Mamy jeszcze wywiady za parę dni – jego mina przybiera tajemniczy wyraz.
- No nie… Błagam Cię! Tylko nie róż!
Śmiejemy się. To naprawdę dziwne. Czuję się tak swobodnie. Prawie zapominam o tym, że jestem tu, aby umrzeć. Czuję, że powoli zyskuję nowego przyjaciela.
- Tak właściwie to, co ty tu robisz? – pytam. – Nie masz jakiegoś własnego lokum?
- Pewnie, że mam. Po prostu.. Musiałem porozmawiać z Lauren i w ogóle…
- Mhmmm.. – mruczę ospale.
Coraz rzadziej widzę bladą skórę Sierry, zamiast niego, częściej patrzę na czerwone wnętrza moich powiek. Kładę dłonie na stole i opieram głowę na przedramieniu, zamykam oczy.
Sierra milczy, słyszę trzaskanie sztucznego ogniska. Uśmiecham się mimowolnie, gdyż wyobrażam sobie, że jestem w domu. W bezpiecznym domu. Zaraz udam się do swojego pokoju, ujrzę znajome bazgroły i rzucę się na stare, zapadające się łóżko. Utonę w ciemnej pościeli, pachnącej nocnym powietrzem.
Czuję jak mną kołysze. Czyżbym płynęła łódką na granice świadomości? Czyżbym już zmierzała w stronę magicznej przystani, gdzie woda zawsze jest ciepła, chmury kolorowe, gdzie nie ma ograniczeń w jedzeniu, gdzie koty mówią? Oups.. Tak… To moje marzenie. Gadające koty, to by było coś. Albo żeby być jednym z nich. Być wolnym i szczęśliwym. Niezależnym, walecznym…
Wtulam się w coś miękkiego. Zanurzyłam się w gorącej czekoladzie? Czuję na policzku coś dziwnego. Całkiem przyjemnego, ale kompletnie obcego.
- Dobranoc Lyall, moja mała buntowniczko – rozlega się po krainie snów, po czym opadam na dno ogromnego kubka wypełnionego przepysznym kakao.
_______________________________________________________________

Beznadziejny, przepraszam.

10 komentarzy:

  1. Co ty gadasz!! Beznadziejny?!?! Nawet jakbyś chciała to by taki nie był. Wiem co mówię... Przeczytałam caaaaluśki blog dzisiaj i mam niedosyt... Wciąga... I to baaaardzo..
    Lyall i Sierra... Uhuhu... Jestem zabójczo ciekawa co dalej, więc czekam na ciąg dalszy z zapartym tchem, życzę weny i pozdrawiam i ściskam moją pokrewną duszę co do miłości do koloru czarnego i takiż samych ubrań :*
    Marchewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och.. Dziękuję. :)
      Chciałabym Ci bardzo podziękować, za to, że czytasz te moje wypociny. :) Dziękuję i również pozdrawiam. :*

      Usuń
    2. Oj tam... jakie wypociny?? To jest świetny blog, świetny pomysł i w ogóle podziwiam :)

      Usuń
  2. jak ty możesz mówić, że to jest beznadziejne, pfff, przecież to jest świetne. Wszystko jest takie zaplanowane, poukładane, ja bym tak nie potrafiła. I w ogóle, że twoje opowiadania nie kończą się na 1 rozdziale, potrafisz wymyślać wspaniałe, czasem poruszające historie, jestem twoją największą fanką <3
    Rozdział był przyjemny ta rozmowa z Sierrą, była z pomysłem, nie jest on takim stu procentowym kapitoleńczykiem i to mi się podoba :D
    Mam tylko nadzieje, że nie ubierze jej na wywiad w róż haha :D
    Ściskam :*******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <33 Powiedz mi czy to ja ostatnio mało wchodzę na gg czy to ty ? :P

      Usuń
    2. Oj.. Przepraszam! Już wchodzę. :)

      Usuń
    3. Nie przepraszaj to moja też trochę wina :D

      Usuń
  3. Serdecznie zapraszam do nowo otwartej recenzalni "Kolorowe Recenzje". U nas poznasz recenzję swojego bloga, dowiesz się co jest idealne, a co trzeba jeszcze poprawić.
    www.kolorowe-recenzje.blogspot.com
    PS. Szukamy recenzantek/recenzantów, jeśli byłbyś/byłabyś chętny/a to napisz do mnie na tt: @Pati_Poland69. Przyjmujemy wszystkich na okres próbny, a jeśli Ci się uda, zostaniesz u nas na dłużej. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://kosoglos.blogspot.com/ sorki za spam super blog ♥

    OdpowiedzUsuń

Jestem naprawdę wdzięczna za wszystkie opinie. Pozdrawiam. :)

Obserwatorzy